Biuletyn badania Megapanel PBI/Gemius 14 października 2008

Drodzy Paneliści!

Jak co tydzień zapraszamy Was do lektury Biuletynu. Dziś znajdziecie w nim kilka słów o tym, co można wyczytać z oblicza innych ludzi. Zapraszamy do I-nformacji. W dziale I-nterakcje zamieszczamy niezwykle ciekawy list naszej nowej Panelistki. Nie zabraknie też kolejnego odcinka I-deałków oraz I-nnowacji, w których jak zwykle zamieszczamy ciekawostki ze świata techniki.

I-nformacje

Zastanawialiście się kiedyś, w jaki sposób oglądamy samochody? Jedne wydają nam się sympatyczne, niemalże uśmiechnięte, inne są groźne, drapieżne, dynamiczne; jeszcze inne nudne, nieciekawe i pozbawione wyrazu. To niemal tak, jakbyśmy patrzyli na człowieka... Czy to aby nie za śmiałe skojarzenie? Ależ nie. Okazuje się, że mamy w mózgu specjalny obszar, który analizuje tylko twarze. Czasem ten mechanizm nieco się myli i "dopatruje się" twarzy tam, gdzie ich nie ma - na przykład w maskach samochodów, czy w pyskach zwierząt.
Czy wiedzieliście na przykład, że psy nie mogą się "uśmiechnąć"? Ależ jak to? Przecież niejednokrotnie widzieliśmy wyszczerzoną paszczę zadowolonego, uśmiechniętego psa. Tymczasem padliśmy ofiarą naszego mózgu, dopatrywania się emocji i uczuć w każdym grymasie. To również dlatego rozczulają nas sarenki - mają duże oczy i niewinny wyraz "twarzy", zupełnie jak małe dzieci.
By pokazać, jak bardzo doszukujemy się w martwych przedmiotach rysów ludzkich twarzy, wystarczy przykład słynnego zdjęcia powierzchni Marsa, zrobionego przez sondę "Viking 1" 25 lipca 1976 r. Wśród wielu kształtów marsjańskich masywów, wśród cieni czarno-białego, nienajlepszej jakości zdjęcia, dostrzeżono... ludzką twarz. Wyraźnie widoczne były oczodoły, nos i zarys ust. Górę natychmiast nazwano Twarzą Marsa i nie było końca mitom i teoriom, które wyjaśniać miały tajemnicę jej powstania. Obecne zdjęcia rozwiały wszelkie wątpliwości: masyw jest całkiem naturalny, a w rzucie bocznym nawet trochę nie przypomina twarzy. Podobieństwo spowodowane było specyficzną grą cieni oraz błędami w transmisji. Mit jest jednak tak silny, że trzydzieści dwa lata później wciąż zajmują się nim tropiciele kosmicznych tajemnic.
W sprawie marsjańskiej Twarzy padliśmy ofiarami pareidolii - zjawiska, polegającego na dopatrywaniu się znanych kształtów w przypadkowych szczegółach. Któż z nas, wpatrując się w przepływające na niebie chmury, nie dopatrywał się w nich ludzkich lub zwierzęcych postaci. Któż z nas, patrząc na wizerunek Giewontu, nie zastanawiał się nad legendą o śpiącym rycerzu. Przypuszcza się, że to samo zjawisko odpowiedzialne jest za niektóre "objawienia", czyli wizerunki religijne na szybach, konarach drzew, czy popękanym tynku. Dopatrywano się też głowy diabła we włosach Elżbiety na banknotach, wizerunku Szatana na fotografii z zamachu na Światowe Centrum Handlu, Matki Teresy w cynamonowym ciasteczku i... Dartha Vadera na zdjęciu mgławicy, zrobionym przez Kosmiczny Teleskop Hubble?a.
Uczeni dowodzą, że obszar mózgu, odpowiedzialny za rozpoznawanie twarzy, to tzw. zakręt wrzecionowaty. Nadzwyczaj ciekawe eksperymenty pokazywały, że ilekroć badana osoba oglądała zdjęcia twarzy, niektóre neurony w tym fragmencie mózgu zaczynały intensywnie pracować. Kiedy badani oglądali inne zdjęcia, te same grupy neuronów pozostawały bezczynne. Zakręt wrzecionowaty to w ogóle fascynujące miejsce w naszym mózgu. Lekarze zwrócili nań uwagę, obserwując osoby po ciężkim udarze lub uszkodzeniu mózgu, które cierpiały na przypadłość zwaną prosopagnozją. Właśnie uszkodzenie zakrętu wrzecionowatego powodowało, że pacjenci nie rozpoznawali najbliższych, choć dokładnie widzieli ich twarze. U ludzi zdrowych właśnie to miejsce podpowiada: nie pamiętam imienia, ale zetknąłem się już z tym człowiekiem, widziałem tę twarz. To, że zakręt wrzecionowaty uczestniczy w szerszym procesie - porównywania obiektów o dużym stopniu podobieństwa - okazało się zupełnie niedawno.
Psychologowie nie mogą się nadziwić, jak ważne w postrzeganiu człowieka jest tak zwane "pierwsze wrażenie". To odruch instynktowny, trwa zaledwie kilka sekund. W tym czasie oceniamy, czy widziany po raz pierwszy człowiek jest do nas podobny, czy potrafimy się z nim dogadać, czy czujemy się bezpieczni w jego towarzystwie. Emocje, które odczytujemy z twarzy są więc bardzo ważnym czynnikiem, gdy poznajemy kogoś nowego. Do tego stopnia, że pokuszono się nawet o stworzenie modelu, dzięki któremu komputer mógłby rozpoznać ludzi budzących zaufanie. Psychologowie z Princeton twierdzą, że okrągłe, duże oczy i "uśmiechnięte" usta to te elementy w twarzy, które pozwalają nam ocenić człowieka jako wzbudzającego zaufanie. Ale okazuje się, że to nie tego wypatrujemy u innych...
Jak wynika z badań przeprowadzonych w Vanderbilt University w Stanach Zjednoczonych, najszybciej rejestrujemy uczucie strachu, malujące się w obliczach bliźnich. To zresztą dość łatwo wytłumaczyć - mózg wyspecjalizował się po prostu w dostrzeganiu sytuacji, które mogłyby nam zagrozić. Dlatego właśnie patrząc na twarz obcego, szukamy w niej przede wszystkim oznak agresji i rozmaitych emocji. Najwolniej rozpoznajemy twarze szczęśliwe, być może dlatego, że taki wyraz twarzy sygnalizuje bezpieczeństwo, sytuację, w której nie musimy się niczym przejmować. Jeśli już mówimy o czasie reakcji na malujące się na twarzach innych ludzi uczucia, to w normalnych warunkach nie przekracza on 40 tysięcznych części sekundy.
Wiedza o tym, jak w postrzeganiu innych ludzi ważne jest odczytywanie twarzy, pozwoliła naukowcom na pewien ciekawy eksperyment, polegający na próbie... przewidywania wyniku wyborów. Skuteczność okazała się zaskakująco wysoka, bo około 70-procentowa. Tak więc jednym z głównych kryteriów wyboru kandydata jest jego "kompetentna twarz". Cóż to znaczy? Krótko mówiąc: mniejsze szanse mają politycy o okrągłej twarzy, dużych oczach, z małym nosem i niewielkim podbródkiem. Taki wygląd badani określili jako "dziecięcy" i na takiego kandydata w większości nie oddaliby swojego głosu. Ludzie o takim wyglądzie są bowiem postrzegani jako naiwni, słabsi i bardziej ulegli. To błąd - dowodzą specjaliści od ludzkich twarzy - bo "dziecięca" twarz wcale nie musi oznaczać słabości. Ale cóż, w polityce zapewne bardziej liczy się wrażenie, niż rzeczywiste kompetencje.
Nie tylko w polityce twarz ma znaczenie. Naukowcy z Santa Barbara w Chicago twierdzą, że właśnie z twarzy mężczyzny kobiety odczytują, czy ten nada się na męża. Uczestniczących w badaniu studentów poproszono najpierw o to, by określili swój stosunek do dzieci i o to, czy kiedyś chcieliby je mieć. Następnie zdjęcia panów pokazano studentkom i poproszono je, by zdecydowały - czy chciałyby z którymś z nich spędzić resztę życia. Wyniki zaskoczyły samych badaczy - panie bezbłędnie wybierały jako potencjalnych kandydatów na męża tych mężczyzn, którzy deklarowali chęć posiadania potomstwa.
Okazuje się więc, że ewolucyjnie wykształcona umiejętność błyskawicznego oceniania ludzkich twarzy ma dla nas kolosalne znaczenie. Nie tylko jako źródło reakcji społecznych, ale również - dla oceny zagrożenia czy wyboru partnera. Aż trudno uwierzyć, ile możemy wywnioskować z jednego spojrzenia.

I-nterakcje

Oto list od naszej nowej Panelistki, pani Barbary:

Bardzo podoba mi się Biuletyn wydany przez netPanel. Jest ciekawie zredagowany i zawiera dużo interesujących wiadomości. Cieszę się, że przyjęłam Państwa propozycję i zainstalowałam program służący badaniom. Chętnie zapoznam się z wynikami tych badań.
Internet "zawojował" świat i aktualnie skutecznie "wyręcza" taką instytucję jaką do tej pory była poczta w przekazywaniu różnych informacji i wiadomości. Ja dostęp do Internetu u siebie w domu mam od roku. Ale dzisiaj z całą stanowczością mogę powiedzieć, że już nie potrafiłabym zrezygnować z dobrodziejstwa jakim jest stały dostęp do sieci. Ponieważ jestem osobą niepełnosprawną, mogę z własnego komputera uzyskać dostęp do informacji bez wychodzenia z domu.
Wcześniej, aby np. szybko nawiązać kontakt z rodziną nie mieszkającą w Polsce korzystałam z dostępu do komputera w zaprzyjaźnionej Instytucji, w której kończyłam kursy komputerowe. Ale wiadomo, że "grzeczność" i cierpliwość ludzka mają swoje granice, których najbezpieczniej jest nie wystawiać na niepotrzebną "próbę". Teraz mogę powiedzieć, że mam ten problem "z głowy". Innymi słowy, nie zakłócam spokoju Panu Prezesowi zaprzyjaźnionej Instytucji i nie narażam na "szwank" swoich dobrych kontaktów z jej Pracownikami.
Mam nadzieję, że moja współpraca z Państwem da pozytywne rezultaty. Życzę sukcesów w badaniach.
Pozdrawiam cały Zespół

Śpieszymy poinformować, że od czasu do czasu zamieszczamy w Biuletynie wyniki najciekawszych badań. Rzeczywiście, dziś wielu ludziom trudno wyobrazić sobie świat bez globalnej sieci. Trudno - choćby tylko w myślach - wrócić do czasów, gdy pilne wiadomości przekazywało się telegramem (poczta zrezygnowała już zresztą z tej formy komunikacji), informacji szukało się w bibliotekach, a najnowszych wiadomości - w gazetach. Rozwój internetu sprawił, że świat się zmienił: poczta coraz częściej dostarcza przedmioty kupione na internetowych aukcjach; biblioteki stały się lokalnymi centrami kultury, w których można skorzystać nie tylko z książek, ale również z dostępu do sieci; "papierowe" wydania gazet coraz częściej stawiają na komentarze i analizy, zaś z informacjami można się zapoznać w "internetowych" wersjach. Sieć - a więc i jej badanie - jest dziś bardzo ważne. Witamy wśród Panelistów, dziękujemy za miłe słowa i pozdrawiamy.


Z przyjemnością informujemy, że 11 października 2008 r., rozstrzygnęliśmy kolejną edycję konkursu "Dla Wybranych" i wyłoniliśmy zwycięzców. Poniżej prezentujemy listę nagrodzonych osób:

1. Monitor LCD otrzymuje Zina Kabuła (Bydgoszcz);
2. Ciśnieniowy ekspres do kawy wygrał Tomasz Kołodziejski (Łukta);
3. Zmywarkę otrzymuje Anna Jarocka (Poznań);
4. Rower treningowy wygrał Jacek Korczyński (Łódź);
5. Zegarek męski otrzymuje Robert Zejer (Czarna Dąbrówka);
6. Zegarek damski wygrał Paweł Obręczarek (Józefów)
7. Puzzle otrzymują: Zuzanna Waśko (Nowy Sącz), Tadeusz Matysiak (Brzeg Dolny), Małgorzata Aksamit (Kraków), Piotr Czak (Rydułtowy);
8. Koszulki wygrali: Agnieszka Kaspryszyn (Lwówek Śląski), Radosław Olesiński (Łanięta), Beata Mastalerczuk (Ruda Śląska);
9. Kubki otrzymują: Adam Kacner (Ustka), Mariola Rybicka (Zielona Góra), Damian Osuszek (Pilica), Martyna Lisakowska (Lębork);
10. Ręczniki wygrali: Mirosław Szlachta (Płock), Daria Gleń (Kędzierzyn-Koźle), Katarzyna Szajnowska (Mieszkowice), Antoni Loska (Katowice), Artur Łukaszewski (Poznań), Mariusz Ignaczak (Inowrocław), Marita Fabsiak (Gostyń), Dorota Przyjemska (Szczecin), Agnieszka Kłys (Białogard), Tomasz Ziętek (Potęgowo), Marlena Rafińska (Kazanice), Ewa Lewandowska (Włocławek), Katarzyna Oliwa (Rzeszów), Patrycja Zielińska (Magnuszew).

Wszystkim zwycięzcom gratulujemy wygranych.


Jeśli utraciliście Państwo program netPanel i chcielibyście powrócić do badania Megapanel PBI/Gemius, to informujemy, że wersję instalacyjną programu można cały czas pobrać pod adresem: http://netpanel.gemius.pl/netpanel2/


Pozdrawiamy serdecznie i zapraszamy do lektury Biuletynu za tydzień! Na listy czekamy pod adresem netpanel@gemius.pl

Zespół netPanel




Gemius SA
ul. Wołoska 7, 02-675 Warszawa
Budynek MARS, klatka D
Tel.: +4822 874-41-14
Infolinia: 0801-800-009*
www.gemius.pl

*opłata jak za jedną jednostkę taryfikacyjną wg operatora; numer infolinii niedostępny dla sieci komórkowych


W odpowiedzi na sugestie zawarte w listach od Państwa, oferujemy możliwość subskrypcji e-biuletynu w formacie tekstowym zamiast HTML. Jeżeli bardziej odpowiada Państwu wersja tekstowa, prosimy wypełnić formularz na stronie http://netpanel.gemius.pl/d/t.php.


Gdyby zdecydowali Państwo, że rezygnują z otrzymywania od nas jakichkolwiek informacji, bardzo prosimy o wypełnienie formularza na stronie http://netpanel.gemius.pl/d/d.php.


Cytowanie treści i publikowanie danych zawartych w niniejszym biuletynie możliwe jest jedynie za zgodą PBI Sp. z o.o. i Gemius SA.

I-deałki

Kiedy panowie w tej rodzinie coś sobie postanowili, trudno było ich odwieść od raz powziętego planu. Za wszelką cenę dążyli do realizacji. Z drugiej strony - często kierowali się impulsem. Jak teraz...
- Co robisz? - zapytał tata, przecierając oczy.
Patryk zaskoczony odwrócił się od patelni. Zupełnie nie spodziewał się czyjejkolwiek wizyty w kuchni, choć o tej porze każdy dźwięk niósł się po mieszkaniu.
- Grzaneczki - odpowiedział.
Wskazywał na to zapach. Bułka zanurzona w rozmieszanym jajku i usmażona na maśle z żółtym serem pachniała tak, że mogła wyciągnąć z łóżka każdego.
- O tej porze? O drugiej w nocy? - dziwił się tata.
Patryk rozłożył ręce, co tata musiał przyjąć za wyczerpującą odpowiedź. Sam też nie raz wstawał w nocy, żeby coś przekąsić.
Siadł więc przy stole i nieśmiało zapytał:
- Dasz trochę?
Patryk bez słowa wyciągnął kolejną bułkę i zaczął ją kroić.

Uchylone okno nie pomogło. Zapach niósł się po mieszkaniu.
- Co robicie? - zapytał Maurycy, który, przecierając oczy, wkroczył nagle do kuchni.
Tata spłoszył się. O ile nakrycie syna na nocnym podjadaniu uważał za niewątpliwy sukces wychowawczy, dający w dodatku możliwość wzmocnienia osobistych relacji syn-ojciec, o tyle sytuacja odwrotna nie mieściła się już w jego wyobrażeniach. Tu jednak sprawa była bezsporna i niczemu nie dało się zaprzeczyć.
Tata spojrzał więc na Maurycego i poważnie odrzekł:
- Grzaneczki.
Patryk przewidująco wyciągnął jeszcze jedną bułkę.
- Zwariowaliście? O tej porze? - zapytał Maurycy.
Patryk znaczącym gestem rozbił kolejne jajko i rozłożył ręce.
- Dacie trochę?

Kiedy już-już mieli pochylić się nad talerzem z grzaneczkami, do kuchni wparował Igor, prezentując przy tym styl "zombie". Rozejrzał się nieprzytomnie, zrobił jeszcze kilka kroków nie zginając kolan, zatrzymał się w połowie kuchni i zapytał, patrząc w kaloryfer:
- Co robicie?
- Grzaneczki - odparł Maurycy, a Patryk ze zrezygnowaną miną zaczął kroić kolejną bułkę.
- A która godzina? - nieco już przytomniej zapytał Igor.
- Druga piętnaście - odparł tata.
- Patryk, to zrób i dla mnie - poprosił Igor.

Ostatnia nadeszła Nelpa. Bezbłędnie wyczuwała zapach, ale czasem była tak zmęczona, że nie reagowała nawet na potencjalne smakołyki. Tak było i tym razem, najwidoczniej jednak w pewnym momencie stwierdziła, że opłaca się wstać.

Kiedy zjedli, łącznie z Nelpą, która od każdego dostała po kawałku, Maurycy rozejrzał się konspiracyjnie i mruknął:
- Trzeba zatrzeć ślady.
I wziął się do zmywania. Kilka chwil później po robieniu grzaneczek nie było ani śladu. Tak się im wszystkim wydawało.

- Co robiliście o drugiej w nocy? - zapytała mama, kiedy tylko wszyscy wstali.
Tata spojrzał na synów w poszukiwaniu wsparcia, ale wszyscy byli jednakowo zaskoczeni.
- Obudziliśmy cię? - zapytał.
- Trzaskaliście naczyniami tak, że trudno było spać - odrzekła mama. - Ale dziękuję, że pozmywaliście.
Po czym podeszła do suszarki i orzekła:
- Patryk robił grzaneczki.
- Skąd wiesz? - jęknął Patryk.
- To proste. Tylko ty używasz do masła drewnianego nożyka. Igor nakłada je widelcem a Maurycy nożem. Tacie wszystko jedno, ale zwykle nabiera masło łyżką do przewracania grzanek. Na suszarce leży patelnia, a okruchy bułki na desce do krojenia. W koszu są skorupki jajka.
Teraz wszyscy czterej spojrzeli na nią z podziwem.

I-nnowacje

Wspaniałe krajobrazy, zła sytuacja.

Kolejna z serii "dziwnych ofert" w internetowych serwisach aukcyjnych. Brytyjczyk wystawił na sprzedaż... Islandię. Cena wywoławcza wyspy została określona na 99 brytyjskich pensów, ale w chwili, gdy administratorzy usuwali aukcję z serwisu, cena skoczyła do 10 milionów funtów. Islandia reklamowana była jako wyspa ze wspaniałymi krajobrazami, kucami islandzkimi i - jak pisał sprzedający - "trzeba przyznać - paskudną sytuacją finansową". To ostatnie określenie pozwala przypuszczać, że aukcja miała być rodzajem odreagowania na kryzys finansowy, bo wielu Brytyjczyków, skuszonych wysokim oprocentowaniem, zdecydowało się powierzyć swoje oszczędności islandzkim bankom - przejętym obecnie przez państwo.


Trójwymiarowy obraz w komórce?

Wreszcie doczekaliśmy się wyświetlaczy do telefonów komórkowych, które potrafią wyświetlać trójwymiarowy obraz. Zasada jest prosta, ale sprytna: w wyświetlaczu zastosowano wypukłe soczewki, wielkości zaledwie kilku pikseli. Dzięki temu, w zależności od kąta patrzenia, widzimy inny obraz. W ten sposób można wygenerować inny obraz dla każdego oka. Rozdzielczość niewielkiego ekraniku jest przy tym ogromna - 1024 na 768 pikseli. Zapewne już za kilka miesięcy na rynku pojawią się telefony z takim właśnie wyświetlaczem.